Trinidad – niewielkie miasteczko jest kwintesencją Kuby, kolonialnym klejnotem i jedną z najstarszych osad na wyspie, którą po Hawanie najchętniej odwiedzają turyści. Wysoką rangę Trynidadu w świecie turystycznym podkreśla wpisanie miejscowości na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO oraz wyjątkowa, kubańska atmosfera wyczuwalna na każdym kroku. Historia Trinidadu sięga 1514 r., kiedy na miejscu osady Indian Taino hiszpański konkwistador Diego Velazquez de Cuellar założył ośrodek poszukiwaczy złota. Również z tego miejsca w 1518 r. na podbój azteckiego imperium w Meksyku wyruszył inny konkwistador – Hernan Cortes. Pierwotna nazwa miejscowości Villa de la Santisima Trinidad oznaczała „Wioskę Najświętszej Trójcy” i miała chronić ówczesnych mieszkańców przed najazdami piratów. Miasto rozwinęło się w XVIII w., kiedy na dobre prosperował handel cukrem, niemniej bardzo szybko konkurencja z Europy i walki niepodległościowe na Karaibach zrujnowały produkcję trzciny cukrowej. Trinidad najlepiej zwiedza się wieczorem, kiedy delikatne promienie słoneczne oświetlają historyczne domy kryte czerwoną dachówką, a na brukowanych uliczkach słychać stukot końskich kopyt, ponieważ furmanki są dalej w powszechnym użyciu zamiast samochodów. Labirynt wąskich uliczek prowadzi turystów do serca starówki Plaza Mayor – placu, na którym dominuje katedra i kolonialne rezydencje. Świątynia Iglesia Parroquial de Santisima Trinidad znana jest z krucyfiksu o nazwie „Pan Prawdziwego Krzyża”, który wykonano w Hiszpanii i transportowano do Meksyku, ale silne wiatry kilkukrotnie spychały statek do Trinidadu, co uznano za znak z niebios i stworzono wokół krzyża miejsce kultu. Malowniczy placyk otaczają klomby, ozdobne ławki i drzewa palmowe, a oko cieszą błękitne, różowe, zielone kolory na pastelowych domkach. Najbardziej reprezentacyjnym budynkiem jest Palacio Brunet z 1808 r. oraz Museo Romantico wypełnione sprzętami pochodzącymi z XVIII stulecia. W kilku muzeach można poznać historię miasta, niemniej największe wrażenie na turystach robią kolonialne skarby takie jak: klasztor św. Franciszka z Asyżu z dzwonnicą obecną na kubańskich pesos, na którą warto się wspiąć, by z wysokości spojrzeć na panoramę miasta (obecnie w klasztorze mieści się Muzeum Walki z Bandytyzmem); domostwo Casa Carlos Merlin należące przed wiekami do piratów; Palacio Cantero – rezydencja przekształcona w Miejskie Muzeum Historyczne z bogatym wyposażeniem oraz szereg innych domów, z których każdy ma swoją historię. W mieście znajduje się mnóstwo interesujących miejsc i zabytków. Wędrować malowniczymi uliczkami można przez pół dnia, przystając co jakiś czas na szklaneczkę lokalnego rumu zwanego „canchanchar”.
Dolina San Luis – jeżeli ktoś chce poznać ważną dla Kuby historię uprawy trzciny cukrowej, powinien wybrać się na przejażdżkę doliną San Luis. Wartość obszarów łączących Trinidad z Sancti Spiritus podkreśla umieszczenie na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Podczas podróży urzekają malownicze wzniesienia, łany trzciny cukrowej oraz liczne, zabytkowe cukrownie wyglądające dla Europejczyków dosyć egzotycznie. Przykładowo starodawną ciuchcią można wybrać się na pasjonującą wycieczkę do najlepiej zachowanej plantacji Hacienda Iznaga, sięgającej swym początkiem roku 1845. Na uwagę turystów zasługują między innymi domostwa niewolników oraz imponująca, 45-metrową wieża związana z pewną historią. Według legendy dwóch braci założyło się o to, czy jednemu uda się zbudować wieżę wyższą od studni wykopanej przez drugiego z braci. O rezultacie zakładu można przekonać się na własne oczy. Widoki ze szczytu Torre de Manaca Iznaga są imponujące, a i głębokość studni robi wrażenie. We wnętrzach pozostałych zabudowań można dodatkowo oglądnąć tematyczną wystawę oraz zakupić wyroby rzemieślnicze.
Sancti Spiritus – miasto założone przez konkwistadorów ma wyjątkową atmosferę odczuwalną wśród kolonialnej zabudowy i zabytkowych kościołów. Najlepiej od razu udać się na Plaza Serafin Sanchez z kilkoma ciekawymi budynkami i brukowanymi uliczkami dostać się do Puente Yayabo – zabytkowego mostu z 1825 r. W mieście znajduje się także kilka ciekawych muzeów oraz barów, w których można przekonać się, jak wygląda życie na kubańskiej prowincji. Miasto sąsiaduje z największym w kraju sztucznym zalewem Embalse Zaza, znanym z międzynarodowych zawodów wędkarskich, podczas których można złowić potężną rybę o tajemniczej nazwie bass wielkogębowy.
Rezerwat Area Protegida Jobo Rosado – w niezwykłym rezerwacie na specjalnie zorganizowanych wycieczkach można zwiedzić kilkanaście jaskiń z prekolumbijskimi malowidłami i poznać kubańską dzicz. Dodatkową atrakcją jest przejażdżka ciuchcią parową, która z pewnością ucieszy najmłodszych i miłośników kolejnictwa.
Jardines de la Reina – na prawdziwych, turystycznych odkrywców czekają kubańskie kresy w postaci kilkuset dziewiczych wysepek rozrzuconych po turkusowych wodach Morza Karaibskiego. Nie do końca zagospodarowany zakątek Kuby jest rajem dla nurków, żeglarzy oraz turystów poszukujących natchnienia w otoczeniu nieskazitelnie czystej przyrody. Jardines de la Reina to nic innego jak „Ogrody Królowej” – ogromny archipelag rozkładający się wzdłuż największej na świecie rafy koralowej. Głębokość akwenu dorównuje zaledwie wysokości wysp, co sprawia, że mogą tam schodzić pod wodę nawet początkujący nurkowie. Na niewielkich wysepkach dopiero raczkuje baza noclegowa, chociaż spartańskie warunki przyciągają prawdziwych podróżników.
Tresc opisow dostarczana przez merlinx. Santa Clara – ciekawa miejscowość położona wśród hektarów trzciny cukrowej, traktowana jest przez turystów jak brama do wschodniej części Kuby, na ulicach której można jeszcze spotkać furmanki, traktory i zwierzęta. Miasto założyli w 1689 r. szukający schronienia przed atakami ze strony piratów mieszkańcy z Remedios. Santa Clara odegrała ważną rolę w historii Kuby, gdyż właśnie w tym miejscu w roku 1958, podczas rewolucji kubańskiej, oddziały dowodzone przez Che Guevarę przepędziły rządzącego Batistę. Miasto jest prowincjonalną, ale bardzo żywą miejscowością za sprawą uniwersytetu i studentów przemierzających każdego ranka gwarne ulice i targowiska pełne świeżych owoców. Zachwycający jest pełen zieleni główny plac Parque Vidal otoczony szerokimi, wyłączonymi z ruchu kołowego ulicami. Znajduje się tam wiele sklepów i restauracji sąsiadujących z wyróżniającym się dawnym ratuszem Palacio del Gobierno Provincial oraz budynkiem Teatro de la Caridad, chociaż interesujących budowli z przełomu XIX i XX wieku jest znacznie więcej. W jednym z pięknych, kolonialnych domów mieści się przykładowo Museo de Artes Decorativas wystawiające kolekcje obrazów dokumentujących trzystuletnie dzieje Kuby. Spacerując deptakiem Calle Independencia ze stylowymi ławeczkami i dekoracyjnymi latarniami można dotrzeć do słynnego Tren Blindado – oryginalnego muzeum w pociągu pancernym związanym z wydarzeniami z 1958 r., kiedy Che Guevara zniszczył buldożerem trakcję kolejową, zatrzymał skład i wygrał bitwę o miasto. Z racji tego, że Santa Clara odegrała rolę podczas wojen o niepodległość Kuby, warto zajrzeć do Narodowego Muzeum Historycznego, gdzie Che przyjmował kapitulację miasta i udać się plac Plaza de la Revolucion czczący narodowego bohatera. Obok imponującego pomnika Guevary wzniesiono mauzoleum ze szczątkami rebelianta poległego w Boliwii w 1967 r. Historię i dokonania tragicznie zmarłego Argentyńczyka można poznać w niewielkim muzeum będącym dla mieszkańców wyspy swoistym miejscem kultu. Po dawce historycznych emocji najlepiej wybrać się do El Mejunje, czyli miejsca spotkań miejscowej bohemy, gdzie przy szklance rumu można pogawędzić z mieszkańcami miasta.
Remedios – niewielkie miasteczko za sprawą zabudowy uchodzi za perłę architektoniczną czasów kolonialnych. Nastrojowa osada została założona w 1578 r. i do tej pory dba o swoją historyczna przeszłość. Spacerując po malowniczych uliczkach można podziwiać dostojne kościoły i fasady domów pamiętających odległe czasy. Warto napić się espresso na ocienionym palmami skwerku Plaza Marti, by nabrać sił na zwiedzenie świątyni San Juan Bautista z bogato zdobionym ołtarzem w stylu arabskim i rzeźbą przedstawiającą ciężarną Madonnę. Zachwycić może także mahoniowe sklepienie w stylu „mudejar” łączącym elementy chrześcijańskie i islamskie. Miasteczko słynie z głośnego karnawału, kiedy pod koniec roku na ulice wyruszają barwne korowody, którym towarzyszą wybuchy pirotechniczne i głośna muzyka. Na głównym placu gromadzą się wszyscy mieszkańcy miasta, a rum leje się strumieniami do białego rana. Historię i specyfikę obyczaju najlepiej poznać w Museo de las Parrandas, by 24 grudnia wtopić się w tłum tańczących przebierańców i korzystać z uciech przez całą noc.
Cienfuegos – w stolicy regionu o tej samej nazwie najlepiej zapoznać się z historią tego zakątka Kuby. Pierwsza osada powstała w tym miejscu w 1494 r. podczas słynnych wypraw Krzysztofa Kolumba, aczkolwiek właściwe miasto portowe dla francuskich emigrantów założył dopiero w 1817 r. hiszpański gubernator Don Jose Cienfuegos. Chociaż obrzeża miasta kojarzą się ze strefą portową i przemysłową, sympatycznie prezentuje się położone nad piękną zatoką Stare Miasto z zadrzewionymi bulwarami oraz pięknymi parkami zdradzającymi francuskie pochodzenie i kojarzącymi się z Paryżem. Nocami życiem tętni najdłuższy na Kubie bulwar spacerowy Paseo del Prado, natomiast najciekawsza zabudowa skupia się wokół przepięknego parku miejskiego Parque Jose Marti położonego w najstarszej dzielnicy kolonialnej Pueblo Nuevo. Znajduje się tam między innymi wzniesiona w 1869 r. neoklasycystyczna katedra Niepokalanego Poczęcia ozdobiona barwnymi witrażami sprowadzonymi z Francji; zabytkowy gmach Teatro Tomas Terry z interesującymi freskami, które można podziwiać podczas zwiedzania teatru; siedziba domu kultury Casa de la Cultura Beniamin Duarte z wysoką wieżą, na którą można się wspiąć, by obejrzeć panoramę miasta oraz Museo Provoncial z eksponatami ilustrującymi dzieje regionu. Władze prowincji mają swoją siedzibę w zwieńczonym czerwoną kopułą kolonialnym budynku Ayuntamiento de Cienfuegos. Historyczne śródmieście na przestrzeni lat przekształciło się w centrum handlowe i gastronomiczne, gdzie można dobrze zjeść i rozglądnąć się za regionalnymi pamiątkami. Najlepiej udać się na barwny plac Boulevard San Lorenzo, na którym zawsze jest gwarno, a miejscowi spokojnie przechadzają się między straganami z jedzeniem. Wieczór wypada zakończyć w dzielnicy Punta Gorda. Znajduje się tam między innymi oryginalny budynek Palacio de Valle zbudowany przez najbogatszych ludzi na wyspie. W jego wnętrzach oprócz ozdobnego i pełnego przepychu wystroju, znajduje się wykwintna restauracja serwująca najsmaczniejsze owoce morza. Po spożyciu pysznego kremu karmelowego i krewetek można spokojnie udać się na nocny kabaret do hotelu Jagua pełniącego przed laty funkcję twierdzy, gdzie przy jazzujących dźwiękach kubańskiej muzyki można oddać się romantycznym chwilom. Na turystycznej mapie kolonialnego miasta znajduje się także Cmentarz Królowej – Cementario La Reina, założony na niewielkim, malowniczym cyplu, a także położony poza miastem Ogród Botaniczny – Jardin Botanico Soledad, w którym między innymi można zapoznać się z unikatowymi roślinami pochodzącymi z Kuby, Karaibów, Chin i Indii. Małe dzieci warto zabrać do delfinarium nieopodal Playa Rancho Luna, gdzie niezwykle widowiskowo organizowane są pokazy tresowanych zwierząt. Dodatkową atrakcją jest krótki rejs po malowniczej zatoce Bahia de Jagu, a także krajoznawcze przejażdżki w kierunku miasta Santa Clara i Embalse Hanabanilla – pięknego akwenu położonego u stóp gór Sierra de Escambray. Turyści wypoczywający w Cienfuegos najczęściej wygrzewają się na piaszczystych plażach niewielkiego kompleksu wypoczynkowego Playa Rancho Luna. W mieście można znaleźć kilka dobrych hoteli oraz apartamenty o różnym standardzie.
Camaguey – interesujące miasto, które na przestrzeni ostatnich lat doczekało się własnego stylu architektonicznego i właśnie z tą miejscowością wiąże się w znacznej mierze historia okolic. Pierwszą osadę o nazwie Santa Maria del Puerto Principe założył w 1515 r. hiszpański konkwistador Diego Velazquez, chociaż kilkanaście lat później miejscowa ludność przeniosła się w inne miejsce unikając pirackich najazdów. Rozwój Camaguey (właściwa nazwa miasta – „syn drzewa” – powstała w 1898 r. po zakończeniu wojny hiszpańsko-amerykańskiej) przypadł na XIX wiek, kiedy miasto stało się drugim pod względem wielkości ośrodkiem Kuby. Urodził się tam narodowy poeta Kubańczyków Nicolas Guillen, a do dziś przetrwały artystyczne i literackie tradycje kultywowane przez mieszkańców. Do Camaguey warto wybrać się z co najmniej dwudniową wizytą lub uczynić z miasta bazę wypadową do zwiedzania okolic. Prowincjonalny klimat można wyczuć wśród krętych zaułków, ciasnych uliczek i charakterystycznej dla Kuby kolonialnej zabudowy. Taką właśnie architekturę i przestrzeń miejską reprezentują liczne skwery i place, a wśród nich niewielki Parque Agramonte z konnym pomnikiem narodowego bohatera Ignacia Agramonte i kilkoma palmami oraz nieregularny wielobok, jakim jest Plaza de los Trabajadores. Większość najciekawszych zabytków skupia się w obrębie Starego Miasta i tworzy jeden z największych na Kubie zespołów kolonialnych. Mieszkańcy Camaguey przesiadują przeważnie na ozdobnych, marmurowych ławeczkach, a turyści zwiedzają XVIII-wieczną katedrę Nuestra Senora de la Candelaria lub spaceruję po pełnej sklepów i knajpek ulicy handlowej Calle Maceo. Idealnym miejscem na odpoczynek jest największy naturalny park miejski na Kubie – Casino Campestre z galerią posągów, placami dla dzieci i krytą estradą. Na Plaza de la Revolucion w 1998 roku odprawił mszę papież Jan Paweł II, a spacer po tym miejscu może okazać się dobrym wyborem, podobnie jak zwiedzanie muzeum Casa Natal del Mayor poświęconego narodowemu bohaterowi Ignacio Agramonte oraz Casa Natal Nicolas Guillen prezentującego dorobek życia kubańskiego wieszcza – Guillena. Warto także pamiętać o okazałej świątyni Nuestra Senora de la Marced z eklektyczną architekturą, ciekawymi malowidłami i tajemniczymi kryptami przyprawiającymi o gęsią skórkę. Na miłośników historii czeka Museo Provincial General Ignacio Agramonte mieszczące się w dawnych koszarach kawalerii, natomiast smakosze dobrej kawy powinni zajrzeć na Plaza San Juan de Dios, gdzie zadomowiły się przyzwoite restauracje. Z gwarnych ogródków można podziwiać subtelną architekturę kolonialną, łuki budynków z czerwonymi dachówkami oraz spacerujących mieszkańców. Labirynt wąskich uliczek starówki skrywa także przytulne bary serwujące chociażby panierowane krewetki, dobre kluby nocne z muzyką na żywo czy nieco spokojniejsze puby dla miłośników rumu i cygar.